16 kwi 2011

M 44 albo gdzie jest jej port:

poszła z nim na zimną wódkę wódkę do mety cała w koronkach i na obcasach które walczyły z jej stopami i kto tę walkę wygrał dowiedziała się wieczorem tralala śliczna Madzia zmęczona jak pies obładowana jak osioł w warszawie na gościnnych występach umalowała tuzin modelek ucieszyła się że wyszło popatrzyła w jego błękitne oczy już nie jej wybuchnęła śmiechem bo tylko on potrafi wejść tam gdzie nikt daawno nie był a potem ją ta wódka pomimo zjedzonego smalcu zmąciła uwierał szalik buty pulsowały skronie bolały usta od noszenia szminki i szli na przystanek i ona była niemiła wbiła szpile szpady kolce bolących słów a jemu przykro było i jej też i warszawa niemiła i usnęła szybko żeby na nowo przepychać zmęczenie jak wielką kulę która wcale po nocy nie robi się mniejsza i przeprasza przeprasza przeprasza

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz