10 cze 2012

M 112:

Czerwiec wgryza się słońcem w pęki piwonii, w przedpołudniowe drzemki pieskotów, w zapach siana skoszonego za płotem, w życie nowego kota, który wiecznie głodny i wymiętoszony zawitał do ich domu, wprowadzając swoje nowe kocie zwyczaje i nowe pieczątki łap. Duch iKota krąży nad ogrodem i pomimo nowej kociej duszy w domu, ona ma ciągle nadzieję, że jego ciekawska buzia wyłoni się sponad traw o tam, nieco dalej, że jego charakterystyczny Czerwiec rozpycha zieloność po świecie, wiwatuje kwitnącym jaśminem i burzami, rozpycha uśmiech na twarzy milionem czerwcowych smaków. Delikatna chrupkość zielonych szparagów, owija się wstążkami tagliatelii w kremowym, rozpustnym sosie, wlewającym się cienką strużką smakowego tła swoją słodkawo-cytrynową nutą. Łyk białego, półwytrawnego wina dopełnia wniebowzięcie. Pachnąca wanilią i migdałami tarta, z chrupkim chrzęstem kroi się po kamionkowej formie w apetyczny trójkąt. Kruchość delikatnego ciasta kontrastuje z aksamitnym kremem i kwaskowatością truskawek, smakowego epicentrum czerwca. Ona uwielbia gotować i gotowanie lubi ją, w prostych plackach na maślance z truskawkami i cukrem pudrem, w zupie z młodych warzyw z pęczakiem i na kurczaku, pachnącą nacią selera, koperkiem i masłem. Uwielbia otwierać lodówkę i czarować śniadaniaobiadykolacje z tego co jest. Kurczak w panierce z mielonych orzechów, pieprzu, mąki kukurydzianej i soli, pocięty na paski osiąga niebywałą i pyszną chrupkość. Lubi doprawienia, dopowiedzenia, kropki nad i w jedzeniu, których szuka się na podniebieniu, a są nimi różności w postaci dodatku pigwówki do mięs, miodu lub syropu klonowego do kwaskowatości i ostrości musztardy, orzechów i pestek dyni do warzyw, czosnku, oregano i tymianku - ulubionych przypraw, ciecierzycy, której kulki działają smakowe cuda. Nie lubi podrobów, boi się królików, raczej ich nie zje nigdy, nie przepada za kaczką i dziczyzną, za bardzo wymyślne i za bardzo mięsne i za bardzo zwierzęce dania dla niej. Nie znosi bylejakości, woli schrupać kalarepę z ketchupem 7 lub Heinz, lubi czasem groszek z majonezem kieleckim dochrupczony rzodkiewką. Kocha chłodniki o wyrazistej, czosnkowo-pieprzowej nucie, z pociętymi buraczkami, o kolorze prawie amarantu i pięknym okiem jajka pośrodku, zupy-kremy z cebuli, brokułów, pomidorów, zawsze wyraziste, dosmaczone jej sercem i może tym - po otwarciu szafki z przyprawami. Kulinarne wpadki pamięta z gotowania makaronu w zimnej wodzie, kiedy miała osiem lat, naleśnikach z samej mąki gryczanej, które łamały się na kawałki, za nic nie chcąc stać się istotą naleśnika, czasem zwarzony krem, ratowany łyżką gorącej wody. Nie lubi veget, kucharków, dosmaczaczy i nie aromatycznego pieprzu, nie lubi dań z torebki, ziarenek czegoś, co zabija smak rzeczy, do której się przylepią, rozgotowanych warzyw, słabej i niedobrej kawy, nie słodzi niczego, bo dla niej cukier zabija smak, nie znosi syropów light bo sztuczność wyczuje węchem i na sto kilometrów. Odróżnia smak jajka z numerem 1 od numeru 3, kocha chleby z Krakowa, prądnicki, kresowy pieczony na liściu kapusty, warszawskiego talara i kardynała od Lubaszki, łódzkiego na zakwasie od Gniotka, który może leżeć tydzień i odda wszystko za chlebową kromkę posmarowaną masłem z Końskich, z malinowym pomidorem i solą i konia z rzędem za słoik lekko kiszonych ogórków od mamy. I na szczęście jest posiadaczką języka geograficznego, który wyczuwa najmniejszy niuans smaku i czasem aż boli, zwłaszcza po zjedzeniu sera pleśniowego, orzecha włoskiego i gruszki, z łykiem wytrawnego czerwonego wina o owocowym, lekko słodkim posmaku i aksamitnym finiszu.

1 komentarz:

  1. ja też tak lubię, lubię wymyślać potrawy, doprawiać, tworzyć, improwizować, ulepszać, jakbyś otwierała knajpę, kawiarenkę, itp., zatrudnij mnie, proszę :-D

    OdpowiedzUsuń