31 gru 2012

M 135 albo ostatnie 6 godzin:

Jechali do miasta na Ky., w lśniącym słońcu, ona niezmiennie trzymając lewą rękę na jego udzie, on uśmiechając się do ciepła, jakie towarzyszy mu przez dwie godziny jazdy. Specjalnie dla niej przykleił hipnotyzujący księżyc, bo ona go uwielbia nie mniej niż jego,  przeprowadził przez noc na swoim lewym skrzydle, posiekał sałatkę, odwiózł, nauczył i przywiózł. Tak, ona nieustannie o nich, na wszystkie świata strony, pomimo, że być może za dużo ich w literach, za dużo z niej się sączy, może powinna mniej, ale nie umie, nie chce, bo całe życie czeka się na tak totalną miłość, a potem nie można inaczej jak tylko pisać, mówić, myśleć, uśmiechać się, mieć siłę na wszystko, mieć nieustanne poczucie szczęścia, być na chmurce, fruwać, unosić się, tęsknić, wracać, dotykać się, robić kawę i wlewać mleko i poznawać po odcieniu brązu czy już, cierpliwie znosić rozsiane kolczyki i plastikowe butelki z nie dopitą wodą, wcierać co wieczór krem w stopy kiedy jej małe palce toną w jego zręcznych dłoniach i chcą zawsze więcej. Ich rok był bardzo w podróży, poślubiony w Krakowie, wysmakowany toskańskim słońcem, pocięty poniedziałkowo-piątkowymi tęsknotami w mieście na Wu, które już nigdy nie wrócą w takim beznadziejnym natężeniu. Więc w Nowym Roku spełni się to, na co czekają, przez co wytrzyma każdą bolesną terapię i każde niepowodzenie, co jest bardzo trudne i za czym tęskni najbardziej na świecie i nie umie przestać.
 Dlatego zakłada pończochy ze szwem z tyłu, maluje rzęsy do nieba, nakłada na usta nową szminkę 05 Mauve Mat z Estee Lauder w odcieniu fuksji, układa włosy w falę, pachnie kwiatem migdałowca płynącym z wody perfumowanej Cinema, będzie miała na sobie koronkową sukienkę w odcieniu fioletowego kobaltu z dekoltem na plecach i sporym rozcięciem i nowe błyszczące kolczyki i taka właśnie pokaże się mu w sylwestrowy wieczór, spędzony w mieście, gdzie wszystko się zaczęło i nadal tak pięknie trwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz