16 sty 2014

M 165:

Dni splatają się w jeden korowód krótkiego, płytkiego snu, siedzenia w piżamie czasem do popołudnia, zadeszczonego horyzontu, nie dojedzonego, zimnego obiadu, szykowanego między krótkimi drzemkami jej, jedzeniem banana bo najszybciej, myciem butelek, myciem siebie w ekspresowym tempie, w reklamówkach wypełnionych pieluchami do wyrzucenia, jej niemowlęcym gadulstwem i cudowną bliskością karmienia. Dni sączą się podobnie, ona czeka, kiedy on wróci, zaszeleści zakupami, zrobi sobie kawę, założy domową bluzę i weźmie pakunek z bezcennym skarbem, aby ona mogła spokojnie zacząć dzień na sobie.  Kochają się spojrzeniami, w przelocie łapiąc słowa, że jest dzielna, że on też, bo dużo pracuje, że zrobiła tysiąc rzeczy z dzieckiem na rękach, a on miał wielu pacjentów i wracają do wspólnego punktu na fioletowej kanapie, sklejając godziny ze swojego dnia właśnie około dwudziestej. Ona z dnia na dzień odsuwa umycie umywalki i poskładanie prania, bo czasem nie może przedrzeć się przez krzyk, ani go zostawić a czasem zwyczajnie nie ma siły. Tak trudno bowiem skleić misternie nadlatujące cząsteczki snu pod delikatnymi powiekami dziecięcia o długich rzęsach. Ona utula każdą tę cząsteczkę odganiając niedobre dźwięki, jakby ten sen był najcieńszą pajęczyną, której za nic nie można rozerwać i w tej pajęczynie mały człowiek powinien się otulić w ciągu dnia, ale tego nie robi. Budowanie mostu, na końcu którego Morfeusz czeka za swoją łódką czasem trwa bardzo długo, a w tej podróży pomaga i smoczek i owca z z bijącym sercem i głaskanie po głowie. A tu pies żąda, kot miauczy a ona z zawiniątkiem chodzi, żeby usnęło albo lula i tak całymi dniami, całą dobę odgarniając z małej główki wszystko co niedobre. I nie zawsze się niestety udaje. Podobnie jak wyganianie potwora z brzucha, który tam siedzi i męczy małego człowieka, rozpiera małą buzię w strasznym grymasie płaczu a ona musi to wytrzymać i nie włączać empatii, że człowiek cierpi a to bardzo trudne. Ona łapie pierwsze uśmiechy i badawcze spojrzenia jej wielkich oczu, rozbija na atomy każdy najmniejszy nastrój małej jej, słucha intuicji, czuwa i wycisza małą ją, otula się domem i dobrze jej z tym, choć zamyka się w coraz mniejszej przestrzeni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz