8 sie 2014

M 179:

Dzień samych ósemek, osiemów, jakby powiedział jej siostrzeniec, bo i ósmy miesiąc małej jej i małej jej numerologiczne 8. Ona po raz kolejny przybita gwoździem niewyspania, co jest, jakby kawa nie miała kofeiny, jakby przeszła w stan nieustannego czuwania, nawet nocą, chociaż zasypia w moment, śpi czujnie, bo mała ona jeszcze raz żąda jedzenia, a potem nad ranem krążą nad nią bardzo ciężkie, absolutnie irracjonalne sny, najlepsze scenariusze dla Kubricka albo Polańskiego. Szum deszczu przeprowadza ją ładnie na drugą stronę dnia, i mogłaby tak leżeć i nic więcej, ale na takie nic więcej nie pozwoli sobie jeszcze bardzo długo. Co za dzień ciężki, może zrobić jakieś ciasto z kremem i jagodami, ale potem trzeba znów sprzątać, więc może lepiej nie. Może pójdzie na spacer i rozgoni te ciężkie chmury niewyspania, może. To jest trochę tak, że im mała ona więcej rośnie, tym ona ma mniej siły, albo może mała ona ją rozpuściła dając jej za dużo czasu na myślenie i na pisanie trochę też i właśnie tak się dzieje, że ona popada w tumiwisizm. Niedobrze.
Zrobiła obiad, gotując marchewkę, kalafiora, zieloną fasolkę i mieszając ją z bulgurem, czosnkiem, wędzoną papryką, świeżą miętą i bazylią. Popołudnie nie siekające deszczem, więc przejdą się pewnie i tu i tam, wracając na podwieczorek. Na pewno zjadliwie poogląda sobie modowe osiedlowe zjawiska, chociaż w centrum jest ich więcej. Najgorzej przejść, kiedy słodkawo-mdlący zapach potu utrzymuje się jeszcze długo po przejściu jego właściciela i nie można go ominąć. Lato. W Biedronce wyścig do kasy, prawie tratując małą ją, bo przecież o dziewiętnastej jest koniec świata. Dobrze, że ich dom, otoczony zielonością, jest schronieniem, w którym może sobie rozmyślać o niezwykłościach ósemek, wierzyć w białe motyle i zamknięte w nich dusze fruwające za oknem, o tym, że w ich domu nie ma duchów, bo jest nowy i nie zdążył nasiąknąć przeszłością. Zamykają się więc w nim z małą nią i w takie dziwaczne popołudnie jak dziś, wspólnie gryzą jedno jabłko patrząc na film Hitchcocka. A wieczorem sprawca tego niepokoju pokazał zamgloną twarz. No tak, wszystko przez księżyc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz