15 maj 2018

M 268 albo y:

Wróciła z miejsca smaganego kaszlem i gorączką, z niemocy takiej, że zastanawiała się, na którym cmentarzu ma postawić siebie w urnie, bo jak może być inaczej, scenariusz przemyślany, tak się czuła chora, wtapiając się w poduszkę i zbierając rękami granat tuż przed wyciągnięciem zawleczki w głowie. Ma w sobie taki czas, niepokojący że chciałaby być w pełni wypoczęta, wyspana, naczytana i bogatsza chociażby w biografię Komedy, wypełniona dobrą i ciepłą kawą, chciałaby w pełni poczuć wyspanie, nie na trzy godziny lub pół dnia, nie czuć bezsiły podpieranej z jednej strony kawą a z drugiej imitacją drzemki pomiędzy pisaniem, opiekowaniem się nimi, konieczności smażonego kotleta z kaszy jaglanej, selera, pietruszki, pociętego lubczyku i czosnku, złocistego od mielonego lnu, bo tak samo chrupiąco jak w bułce tartej a jakoś według niej lepiej. Zmęczona, nieposklejana, z jakimś niepokojem w środku, może że ta wiosnalato wybuchła do nieprzytomności kolorów, do zapachu pierwszego deszczu od niepamiętnych czasów, do niebiegania, które śni jej się po nocach bo tęskni za tym rytmem i cyframi, które wyliczają jej nogi. Patrzy na to, co do tej pory robiła tu i tam i tak strasznie nie umie się wpasować w ramki cyberprzestrzeni, nie potrafi zgrać filmu z telefonu do komputera, bo ją zalewają jakieś pliki, które nie chcą ze sobą rozmawiać, dlaczego nie można po prostu nagrać na kasetę i wysłać, albo napisać listu na kartce jak się kiedyś robiło, wszystko musi być teraz w plikach, nośnikach, których ona nie rozumie, nie wie jak skompresować, poupychać, żeby się zmieściło, jest człowiekiem kartki i długopisu i to się nie zmieni i wcale nie chce inaczej, chociaż powinna. Nie bardzo też przyswaja czas, w którym wszystkiego można nauczyć się z filmików na y, po co malować jak za dawnych lat po prostu intuicyjnie, z wprawą nabraną na akwarelach, tuszu i pastelach, teraz wszystko musi być nazwane, określone i ten, kto to podobno wymyślił to święci triumfy, a tak się malowało już naprawdę wieki temu, tylko kto to pamięta, garstka. Więc teraz można zrobić kurs makijażu na y, nauczyć się gotować, pisać, zgrywać i kompresować pliki, szyć, prowadzić samochód, wydać książkę, można prawie wszystko, potem to upiększyć filtrami, programami graficznymi i stworzyć obraz, jaki to się ma talent, ile potrafi, jak świetnie nazywa po angielsku i jeszcze odpowiednim skrótem. Więc ona w tej latowiośnie, krucha i zmęczona zatrzymała się na poziomie jego dłoni i obsadki do stalówki po babci, bo w czwartej klasie podstawówki miała kaligrafię, zatrzymała się na włączaniu filmów na y dla dzieci, na tym, że statystyki są w jej pamięci i nie tej RAM i giga, na tym, że umie trochę i więcej nie chce i że coraz mniej maluje bo i tak wszystko można sobie dorobić szablonem i pooglądać o tam na y. Tyle, że ona nie pasuje do żadnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz