25 sie 2011

M 77 albo o siódemkach:

Czas płynie niebywale szybko, odlicza patyczki piątków i poniedziałków, skreślając w sztachetkach tygodnia, łamie te zapałki dni po to i pali, aby w weekend zmienić otoczenie, zmienić powietrze, nauczyć się, co ma w której szafie i być z nim w ich zieloności i kremach i fioletach w domu.
Sierpniowa burza łamie Mokotów na drzewa, które nie wytrzymują i idą w swoją letnią śmierć pokonanymi gałęziami, niebo przesuwa się z trzaskiem raz w jeden, raz w drugi kąt okna. A ona słucha deszczu i myśli, czy u niego też tak pada, siąpi, moknie, czy też jest tak hałaśliwie wieczorem. Bo wczoraj była ciepła noc, rozgwieżdżona, jego urodzinowa i patrzyli razem w ich niebo, bo ona potrafiła pobardzodługimiciężkimdniu wsiąść w bus i z chilijskim carmenere, muffinką od Lubaszki, świeczką z numerem 7 i biletami na koncert pojawić się w jego zdumionych oczach na progu domu i musiał się uszczypnąć, żeby uwierzyć że to naprawdę jest. Bo ona tak umie - zatrzymać pana na ulicy bo jej się telefon zaciął i nie mogła zadzwonić, że się spóźni, a jej bardzo zależało i w zdumione oczy człowieka poprosiła o zadzwonienie i nawet nie pomyślała, że nieufni ludzie mogą podejrzewać niecne zamiary. A ona miała cne i przez to się udało.
Ona potrafi w t-shircie z takim dziwnym napisem iść do apteki i trzymając w ręku talerz z lunchem dla koleżanki poprosić o kardiamid, bo koleżanka źle się czuje, nie patrząc, że szynka parmeńska może przeszkadzać w świątyni leków.
Chociaż nie jest siódemką, to ma aż dwie w dacie urodzin i jak się doda jej wiek, to też jest siedem i jej on, też ma tyle. Ona się nie zastanawia tylko biegnie, tylko tworzy czas i ruch a potem wtula się w nieduże mokotowskie łóżko i myśli jak bardzo bliżej nieba jest ich sypialnia i łóżko z jego ramion.

1 komentarz: