Roztargniona roztargnieniami roztargnień weszła na inne pracowe obroty, silnik 1.4, niezłe przyspieszenie. Potrafi nie sprawdzić ile ma płynu do spryskiwaczy licząc, że będzie on tam wiecznie a potem wytężać wzrok przez zachlapaną szybę, znaleźć w niej małą plamę jak drogowskaz, przez którą można zobaczyć czy zielone czy czerwone i jechać do najbliższego lidla jak do deski ratunku i szukać płynu do spryskiwaczy, wlewa się dwa i pół litra naraz. Potrafi ufać intuicji bo z tyłu nic nie widać, bo ma zepsuty motorek od wycieraczki i cofać i nie wjechać w nic, ale za to fantastycznie zawiesić się na wjeździe do bramy bo to auto ma zupełnie inny promień skrętu niż inne, którymi bramę przekraczała i zrobić samochodowi ała.
Potrafi pojechać do mamy numer dwa po klucze i z tej euforii że pies, że udało się wszystko co na dziś udać się miało, rozpuścić nad talerzem ukraińskiego barszczu - tych kluczy zapomnieć i potem jechać do jego pracy z psem o niewyraźniej minie z tyłu bo on tego auta jeszcze nie zna. Nieustannie mówi do siebie jak jedzie, nie wyjeżdżaj, skręcaj, teraz jadę ja, śmiejąc się z siebie w duchu a co. Zanurzona po uszy w adrenalinie denerwuje się bo jedzie tam, gdzie jeszcze nie jechała, że musi oswoić ulice i dojazdy a ona jak czegoś nie zna to właśnie się podgryza i wykańcza czymś, z czym walczyła zawsze, czyli ze stresem. Czeka na wiosnę, kiedy opadną te wszystkie koleiny, śniegi, chlapy i pluchy, kiedy powietrze stanie się cudownie przejrzyste i będzie w nie cudownie jechać. Przestała mieszkać w walizce, ale nie przestała podróżować, dopełniając jej życiowe DNA srebrnym, niedużym autem, fundując sobie tym samym niebywały, codzienny komfort spania we własnym łóżku. Roztargniona jak wiosenna mgła, ale szczęśliwa, bo więcej z nim wjeżdża w styczniową codzienność i oswaja nowości, zaczyna po raz tysięczny od nowa licząc, że nie zostanie przeżuta i wypluta, ma nadzieję, że tym razem to już będzie na zawsze i ponownie wkłada serce z rękami i nogami bo wie, że akurat to ma zawsze sens, bo to właśnie cała ona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz