12 lip 2013

M 152:

Już jutro ponownie zaręczy się krakowskim obwarzankiem z Plantami, spajającymi wygrzane i wydeptane kratki ulic ulubionego miasta. Odwiedzi czas zatrzymany wszędzie tam, gdzie tyle jej nie było, trzymając go prawą ręką za jego lewą, bo on inaczej nie umie iść. Zajrzą tu i tam, potem ona zostanie i sama pozagląda dalej. W elastycznych getrach z Calzedonii, w luźnych bluzkach z Unisono, pomiędzy jej kośćmi biodrowymi usadowił się na razie jeszcze niewielki, ale codziennie rosnący melon, wieczorami kopiący go w ucho, ktoś, kto wyznacza jej rytm dnia i sprawia, że dba o siebie najbardziej na świecie, chcąc być najlepszym domem. Wokół rośnie lato, wraz z nią , podając coraz to nowe owoce i kwiaty, wypalając miasto upałem i chłodząc je deszczem. Coraz jej trudniej malować paznokcie u nóg na kolor jagodowego koktajlu, coraz trudniej spać na prawym boku tam, gdzie zawsze czeka na nią jego lewe skrzydło, coraz piękniej wypatrywać kolory mikroskopijnych ubrań, bo ona za nic nie chce samych różowych, gustując w intensywnych barwach. Tymczasem za oknem coraz bardziej płowiało zboże, na polu, przed ogromnym, luksusowym domem sąsiada na górce, koń z broną odwalali skiby pachnącej ziemi, pies spał w łóżku kota, a kot w wózku z kocykiem czekającym na swojego mieszkańca. Pod tarasem rosła pachnąca lawenda, a chmury piętrzyły się w niepowtarzalne sterty, tworząc burzowe zagrożenie. Dzieciak od jagód, który w zeszłym roku uzbierał sobie na skuter podsuwał fioletowymi palcami kolejny słoik pod nos, pan od jajek trąbił, że już jest, dwie staruszki obok krawcowej sprzedawały ziemniaki o różowej skórce, podobno działkowe. Nieduże miasto żyło swoim rytmem pisków dzieci, robót drogowych, zwiększającymi się cenami benzyny na stacji Statoil, a ona już czuła smak bundza z Kleparza, zobaczy, czy jeszcze jest tam siwiuteńka staruszka od warzyw, przypomni, jak chrupie groszek cukrowy, jak chleb od Pawlaka a jak od Buczka. Nieprzerwane lato, dostrzeżone w każdym kolorze i godzinie, będzie zapamiętane jako oaza spokoju, nicniemuszenia, bez konieczności i pogoni, kołowrotek odstawiony dawno temu zakurzył się i zepsuł, a ona po prostu bardzo kocha i dba i taka jej najpiękniejsza na teraz misja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz