13 cze 2011

M 69:

jak wysiadła z szafirowego samochodu wprost w brzuch pociągu jadącego do miasta to wrócił już bez jej srebrnej walizki i co. Czy czuł zapach Elle YSL, którym powitała poranek bardzo wczesnoporanny, bardzo niewyspany, chociaż on sam spał pod kocem i kotami, oddając jej snom kołdrę, nie chcąc jej budzić, rozsypywać po skórze palczastego drżenia, nie, nawet wina nie dopili, zapadła się w sen w sekundę, wpadła w fazę REM jak do omszałej studni i wyciągnął ją stamtąd miauk kociego głodu i poniedziałkowe rozedrganie a tak bardzo nie chciała. A zanim wpadła,on pozamykał ich noc, poskładał myśli i przywołał kolejne, aby rano dobrze świeciły nad nimi jak anielskie oczy, zrobił wszystko aby pięknie zamknąć ich kolejny wspólny dzień.
Więc czy wsiadłszy do samochodu gdzieś jeszcze mógł czaić się jej zapach, przed chwilą drzemała na fotelu obok i potem obudziwszy się, hamowała całą sobą jak przed nimi jacyś nieumiejętni tańczyli autami wokół rozpiętych na jezdni linii. Czy na kubku po kawie zauważył półksiężyc odbitych ust i czy to był ten błyszczyk gęsty z body shopu, który tak mocno się trzyma a potem on go czuje na ustach swoich długo, czy lekki, mniej klejący, jak mgiełka, która pielęgnuje jej do zacałowania usta. Czy zostawiła papier, butelkę, cokolwiek, czy fotel jeszcze pamięta jej ciężar wieziony przez zieloności pól, żeby chociaż trochę móc jej ulżyć w drodze. Czy oprócz portretu z zamyśleń i rzęs, jedwabiu rąk i drżenia zapiętego suwakiem stresu zostawiła coś jeszcze. Czy on czuje się już na pół, kiedy w obie strony krańce tworzą, obliczając dni do rozmów o dobru i złu, parzenia kawy i dbania, żeby zawsze miała do niej mleko, robienia oczami sowy, przywitań porannych i pożegnań wieczornych, do następnego spotkania warg.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz