Najpierw byli Meg i Greg. Pisali razem (www.megigreg.blox.pl), by po latach rozpaść się na dwie połówki i pójść w swoje życia. Zostały litery, słowa, zdania. W niej sączą się one nieustannie, więc przeprowadziła się na inną stronę pisania. O emocjach emocjonalnie i w jej kształcie. O zwykłościach niezwykle. Do zamyślenia choćby bezmyślnie.
21 cze 2011
M 70 albo pierwszy dzień lata:
Poranek przywitał odsłoniętym błękitem nieba, lato przyszło i zdjęło ciężką kurtynę deszczu, która wczoraj sowicie opłakiwała odejście wiosny. Niedospana nieco, nielubiąca już rozpuszczalnej kawy, bo pije ją ciągle w pracy i przez to nawet wolniejsze chwile smakują jak biuro, powoli idzie zaczynać dzień. Powinna napisać jeszcze hołd dla 69 bo w poziomie to jak Ryby - jej znak Zodiaku, ale zostawiła to w zapiskach wiośnianych, aby w 70 odcinku zawrzeć kolejne lato. Na sobotniej oazie zieleni w Lanckoronie odkryła magię ukochanych czerwcowych nocy, bo to jest takie miejsce, że jak się tam pojedzie, to zawsze ją znajdzie. W zielonej, gęstej od zapachów nocy, z lekko wilgotną ziemią, podczas słuchania "Sound of Silence" latały robaczki świętojańskie, zwiastując lato. Kwiatowe zakamarki, utulona cisza drewnianej wilii i jego ręce wybijające przezgrabnie i przepięknie rytm na bębęnkach zwiastowały lato, które będą spędzać w swoim rytmie. Bo kocha. Bo w niej rośnie to głęboko i mocno i wie, że warto było budować od dymu. Jest zmęczona trochę, przed nią podróży kilka okołodwugodzinnych, a miała ich przez ostatni rok tak wiele, że każda pociągowa godzina tworzy menisk wypukły na jej czasu znoszeniu, na jej cierpliwości i jak z automatu wsiadaniu do pociągu. Bo tak naprawdę minął rok, odkąd absolutnie zatrzęsła swoim światem, zburzyła wszystko do suchej nitki i na tej nitce pozwoliła przeżyć tamto rozjeżdżone mocno lato i ich poznanie tu i teraz. Więc jak będzie jej się chciało, pospędza sobie lata część w mieście na Wu, z konieczności, i pójdzie na miodowego Ciechana na Powiśle i na drobny przekąs do Rue de Paris na Francuską i do Czułego Barbarzyńcy w szelest i nieodmienny zachwyt nad stronami książkowymi i może dotknie nogą wiślanych piasków, które ogląda tylko z okna pędzącego mostem 507. I wreszcie oswoi tę swoją trójdzielność miastową, chociaż to bardzo trudne mieć trzy domy, trzy różne emocje, które spinają pociągi, szafirowy samochód i srebrna walizka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz