ogień w kominku pełga liże drewno rozdaje cienie i blaski, przyciąga domową ciszę, kiedy wszyscy wokół popołudniowo drzemią oprócz niej i radia, pieskoty w kłębki swoich snów drzemią odsypiając noworoczną noc, czarnymi kłębkami stając na straży i jego popołudniowego snu za oknem bezśnieżnie szarawo brunatno zima jest o tam, daleko, nie tu, właściwie nikt w przestrzeni między miastem na Wu a korzeniami ich domu jej nie widział. Cisza. Nowy Rok, umówiona przekroczona granica przywitana Veuve Clicquot Brut otwiera kolejny tom do zapisania tamten już odstawiony na półkę już podsumowany już podliczony podczas ich porannej inwentaryzacji w łóżku zanim przyjechali ci z którymi przywitali ich kolejny rok kolejne kartki do zapisania. Soczyste lato pozostawiło owoce wspomnień do których uśmiechali się wracając w nocy z miasta na Wu wioząc niebieski samochód po poziomych liniach padającego śniegu który wciągał ich na drogę na aleję drzew na których była tylko noc liny z płatków i długie światła. Wjechali w kolejny rok z radością wspólnych wspomnień bo w zeszłe powitanie noworoczne nikt by się nie spodziewał, że spotkają się w najbardziej banalny sposób, że zauważą nie przegapią poczekają nie zrażą będzie im się chciało chcieć będzie im się chciało nie udawać nie bać się nie trwożyć słowami tylko mówić pisać wiedzieć trwać być razem tak intensywnie że bardziej nie można.
będą w literach w palcach zamykać swoje wieczory, będą tęsknić ona zaśnie na jego lewym ramieniu a potem odwinie się z lewego skrzydła w sen, będą jeść śniadanie przy okrągłym stole pić herbatę z samowara myć zęby stojąc na ciepłej podłodze w łazience jego pies będzie bardziej uwielbiał ją a jej koty jego i taki będzie ich rok bardzo najbardziej najpełniej ich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz