5 lis 2013

M 160 albo rok temu:

Też padał deszcz, a ona zamknięta w molochu na wjeździe do Łodzi, leżała na niewygodnym, skrzypiącym łóżku, na moment wysiadłszy z kołowrotka w mieście na Wu, jeszcze wtedy. Badała teren, czy najbardziej oczekiwana mała ona, może w niej zamieszkać. Po lewej stronie leżała dziewczyna z czwartym dzieckiem w drodze, po prawej taka też z dzieckiem, ale sporo mniejszym i z niepokojącymi objawami, a pośrodku ona z boleśnie pustym brzuchem. Gdzieś tam, w świecie okrągłych białych stołów, fleszy i gwiazd, rozdawano nagrody "Doskonałość Roku" i ona wiedziała, że będzie sukces, bo włożyła w niego całą duszę po sam koniec, a duszę ma przepastną, pojemną i dużą. Nie mogło się nie udać, po raz trzeci i być może ostatni, chyba, że Los znów stworzy okoliczności, w których trzeba będzie zaczarować i z całej siły wierzyć, że się uda. Bo jakby nie wierzyła w wyznaczane cele, to nigdy by się jej nic nie udało. I nie umiałaby się podnieść z żadnej porażki i z tych podnoszeń nie powstałby sukces. Więc rok temu wyłączyła windę z pracą i stanęła miedzy piętrami i odpowiedziami, co tak naprawdę teraz powinno być ważne. Dziewczyny po prawej i po lewej patrzyły na nią trochę jak na zjawisko, które wypadło z czasopisma, z tych wszystkich określeń, z których składał się jej świat w mieście na Wu, sklejał w jeden kawałek - rozumiejąc tylko przyimki. Ona, wpatrzona w służbowe blackberry dostała informację, że się jednak udało. Radość na szpitalnym łóżku, pomieszana z niepewnością, czy uda się i wszystko z tym, co w niej, mieszała nastroje. I tak, jak rok temu padał deszcz, tak i teraz rozdawały się nagrody ponownie, bez udziału jej serca już, ona, będąc w gdzieś hotelu i czytając tę wiadomość, że się ponownie odbył ten prestiżowy spektakl wie, że i ona dostała  najcenniejszą, tegoroczną Doskonałość, która jest ponad wszystkie blichtry i konsumpcje świata, ponad nie docenienia, ponad tytaniczną pracę, cierpliwość i wiarę, ponad wszystkie cienie - ją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz