Najpierw byli Meg i Greg. Pisali razem (www.megigreg.blox.pl), by po latach rozpaść się na dwie połówki i pójść w swoje życia. Zostały litery, słowa, zdania. W niej sączą się one nieustannie, więc przeprowadziła się na inną stronę pisania. O emocjach emocjonalnie i w jej kształcie. O zwykłościach niezwykle. Do zamyślenia choćby bezmyślnie.
4 lis 2015
M 207 albo jak jest teraz wirtualnie:
Udało jej się być w kinie, samej, jak inaczej się jechało przez zaciemnione ulice, jak światła samochodu połykały kolejne pasy, wysepki i studzienki. Pisze dużo innych rzeczy, wystukuje codziennie jesienny rytm, słuchają się jej słowa jak na zawołanie i tęskni do pisania swojego, nareszcie może wsunąć palce w litery jak w ulubione wygodne buty, ma takie, nie wychodzi z nich przez całą zimę. Ostatnie trzy miesiące zakręciły ją przesennie, tyle dróg się splątało, tyle oczekiwań na zielone światło i ciężarówek minęło, nieustannie w podróży z małą dzielną nią. Jak to się dzieje, że ona wciąż nie umie tego świata, który nastał, w którym pojawiają się określenia, na których potyka się, bo brzmią bardzo obco, to brzydkie nie polskie słowa, bez możliwości znalezienia rodzimej alternatywy. Jak to się dzieje, że nie da się już bez tabletu, bez wynalazków, jak się mówi skrótami, jak wszystko kręci się wokół pieniądza, jak się nie zrobi z siebie podnóżka albo nie oferuje gwiazdki z nieba to nawet żaden e-mail nie zostanie z odpowiedzią, tak się nie ma czasu, bezinteresowność idzie do lamusa, do muzeum. Zazdrość o litery, o posiadanie, o umiejętności, może nie dotyka jej tak bardzo, ale wokół jest tyle cienia, że naprawdę trzeba się mocno starać aby wciąż patrzeć w słońce. Na szczęście mimo tego, że świat się po swojemu, nie po jej unowocześnia, nad nią wciąż niebo z kilkoma cumulusami, oby trwało jak najdłużej i nie pękło wielką burzą. Świat jest kruchy, chowa się za szybami domów, samochodów, biur, ulicznego ruchu, świat sobie jeździ i tworzy supły i iluzje po to, aby było coraz trudniej. Ona w ich niedużym domu, pod jego skrzydłami, ze słuchającym ją niebieskim samochodem i perlistym śmiechem małej jej, pomimo, iż mentalnie nie wyszła z epoki walkmana i tego, że na świecie wiele można uzyskać wielkim sercem, wie, że już nigdy nie będzie sama, bo ma w sobie nie dość, że ogromny spokój, to jeszcze kolejne małe skrzydła stworzone z miłości, które późną wiosną zawitają do ich niedużego domu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz