17 sty 2018

M 261 albo o bieganiu i podszewkach:

Ona: rozmraża krokami to, co było nie do naprawienia, wzięła się za bieganie, przełamała to, czego kiedyś nie znosiła, a teraz lubi, dotyka krokami chodników, kamienie, korzeni, mchu, zwiedza turkusowymi podeszwami ścieżki, drogi i ściegi, którymi poszyty jest prastary las, rosnący na wysokości zmrużenia oczu z jej domu. Na początku to jak wchodzenie na górę swoich słabości, przesiedzianych kanap, zjedzonych wieczorem czekolad, które sobie poszły na szczęście nie w jej ciało, szaleńczej pracy duetu serca z oddechem, cierpliwości, że za którymś kilometrem endorfiny rzucą się jej na szyję i obłąkańczo przestanie walić puls. I nagle pojawi się lekkość, która podnosi jej nogi, że można, że chce się i poranna bułka z miodem i zielona herbata mają swój sens i nie zostaną w udach tylko w kilometrach. Popsuta trochę, naprawia się sama, bo lepiej, żeby bolało od ruszania się, niż od nie ruszania.

On: biega dużo, lekko i bez wysiłku, jakby droga przesuwała mu się pod nogami, tak po prostu, w wyciętych kawałkach czasu pomiędzy pracą a kolacją, lubi na niego patrzeć, jak ubrany w niebieskości i przenikliwe, brązowe oczy, znika w czeluści zimy, żeby potem nadotykać się ziemi i wytupać endorfiny, wypróbować saucony albo brooksy, podzielić radość z kudłatym psem o mądrych oczach i w niebieskich szelkach.

Ona: ma czas, że inspiruje, bo robi wciąż dziwne zdjęcia, zauważa cienie, krople, głębie i ostrości, przygląda się ludziom, robi tak, że można, pomimo, że wydawało się, że nie. Widzi w nich podszewki, coś, co ich uwiera lub cieszy, wyciąga spod spodu nastroje jak bierki, nie naruszając zewnętrznej konstrukcji. Dba o dobre teraz, żeby mieć dobre wczoraj, bo jak się spojrzy wstecz w dniach, to każdy ten dzień będzie dobrze wyżyty, na miarę tego, co w danym dniu wydarzyć się mogło. Wtedy dni mają inny smak, jakby się jadło najlepsze francuskie makaroniki albo cudownie gorzkoczekoladowe trufle i pamięta się je na długo.

On: ma wciąż ciepłe ręce i lubi ją w nie wtulać w każdej chwili. Dobrze im, i rękom i jej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz