1 sty 2019

M 284 albo pod palcami:

Zamiast literami, palce jej były zajęte siekaniem, rozdrabnianiem, nurzaniem się w różnych konsystencjach, chrupkościach i pyłach, różnych fakturach i sprzętach. Od sypkości mąki tortowej, poprzez drobne grudki brązowego cukru, chrzęst rozbijanych jajek, zdejmowanie pierścionka z ametystem i diamentami, żeby nie wgryźć w niego zbyt wielu okruchów maślanej toni, która po chwili będzie kulą a za moment ciastkiem. Zajęte sztywnym obrzeżem foremki w kształcie gwiazdki, przekładające delikatnie rozmaite kształty w czeluść stu osiemdziesięciu stopni i trzymające łopatkę do wyjmowania już takich, jakie być powinny. O zapachu śledzia, obowiązkowo cebuli, kardamonu i kiszonej kapusty. Stęsknione do liter, zmęczone na tyle, że zasypiały gdzieś w drodze do jego szyi. Głaszczące gładką sierść psa staruszka, który coraz bardziej biegnie wreszcie zdrowymi łapami na niebieskiej połoninie i szare futro pręgowanej kotki. Zimnawe, bo ciągle nosi rękawiczki nie tam, gdzie powinna, czyli poza palcami, rozgrzane w rękawiczkach  tych biegających razem z nią i w mig schładzane kiedy je zdejmie. Czeszące gęste włosy małej jej i bardziej puszyste i jaśniejsze mniejszej jej. Wydłubujące osiem potężnych dziadów z psiej sierści drugiego psa. Ostrożnie trzymające kryształowy kieliszek z pachnącym, białym winem Solaris z winnicy Turnau, obejmujące go czerwonozłotymi paznokciami, dzięki którym czuje się jakaś taka dorosła. Chciałaby, żeby te palce i w tym roku wciąż miały kogo głaskać i mieścić się w całej jego dłoni. Aby mogły obierać owoce i potem wkładać je w słoiki, parząc się gorącymi nakrętkami. Aby wciąż były pracowite jak są, aby współgrały z głową i z oczami i tworzyły jeszcze więcej słów do zamyślenia. Aby mogła wiązać buty przed bieganiem i rozwiązywać po z myślą, że dobrze poszło. Czuć stabilność kierownicy jej ulubionego auta. Rozpakowywać w minutę lizaki w kulkach, które są skomplikowanie zawiązane na białym patyczku. Z żalem ten patyczek wyrzucić do grafitowego kosza z myślą, co się z nim dalej stanie i co z tym plastikiem. Chciałaby, aby jak najdłużej były wszystkie i nic nie bolało. Aby czuła ten swój świat pod palcami i potrafiła go opisać. Żeby był. Żeby była.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz