Pomiędzy pasami brązowordzawych szyn, pomiędzy alejami maków, łopianów, powtulane w małe ogródki, stoją domki dróżników. Panie w białych bluzkach i granatowych lub czarnych spódnicach, z pewną dumą stając na baczność, obserwują przepływające pociągi, wystawiając chorągiewki. Panowie, niekiedy bardziej w cywilu, w beżowych koszulach i krótkich spodniach, wyznaczają pociągom kierunek, że można jechać w stronę lata, w stronę morza lub gór. Świerszcze nakręcają zegarek popołudnia, powietrze drży. Leniwe cielsko pociągu przepłynie obok dróżnikowej budki i kto zauważy, że na cieście drożdżowym na fajansowym talerzu siedzą osy.Kot lub pies, takim samym wzrokiem zarejestrują żelazne duże coś, z którego czuje się kanapki z kiełbasą, zapach coli i spoconych, zmęczonych od siedzenia, ciał. Lipcowe popołudnie obiecuje słodkie czereśnie, rosnące tuż za torami. Tylko czy będzie kiedy je zebrać.
Co robi dróżnik, kiedy nie macha chorągiewką, czy ma swojego zmiennika? Gdzie się można nauczyć tego zawodu i czy ta praca jest rozwojowa. Czy w gałęziach torów można odnaleźć swoją zawodową drogę. Ile zależy od machnięcia chorągiewką, która potrafi tyle samochodów zatrzymać, a oczom maszynisty pozwolić przeprowadzić pociągowe tony przez tory. Czy trzeba się ubrać odpowiednio do pracy, wytrzymać to lato deszczowe lub słoneczne, stworzyć namiastkę domu w huczącym pociągowym życiu?
Czy pani stojąca na progu swojego drugiego domu wie, że codziennie widzi ją tyle osób ile panią w telewizji? Czy ktoś robił wywiad z dróżnikiem i pytał go, czy lubi machanie chorągiewką? A jakby się komunikacja torów posprzeczała, to co będzie?
Chciałabym kiedyś wysiąść z pociągu i zapytać. Pani w wyprasowanej białej bluzce poczęstuje kompotem a powietrze zadrży bo zbliża się kolejna fala upałów i intercity z Poznania, a wie pani, taki to przejedzie szybko w swoją siną dal, na którą ktoś inny będzie miał wpływ. Ja robię swoje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz