21 lis 2012

M 130:

W takiej jesieni, z takim listopadem ciągnącym się jak kilometrowy szalik robiony przez babcię, kiedy świat zupełnie się zawęził do drogi do i z autobusu, do przestrzeni pokonywanych kilometrów wypchanych wacianą mgłą, słowa nie sączą się wartką strużką, bo dobrze nie jest. Nie interesują ją trendy w modzie, nie cieszą malowane paznokcie, nie spotyka się z nikim i niczym, ludzi wręcz unika i tylko obserwuje coraz chudsze oblicze w zaparowanych szybach, ma coraz więcej nic o tam i tu i to niestety wina turkucia podjadka, który od początku miesiąca ją ostro podgryza. Nie ma ochoty na żaden konkretny smak, chociaż poszalała ostatnio z tartą cebulową, minęła, jak kolejne dania wychodzące spod jej nie umalowanych palców. Bo jest trochę tak jak budowanie babek z piasku, u góry się trzyma, ale zawalają się boki to z jednej, to z drugiej strony i nie do przewidzenia jest, co z takiej foremnki wyjdzie. Może jest tak, że trzeba zapłacić za każde dobro, które się zdarzy, okupić sinusoidą rzeczy, które choć powinny być stałymi - nie są. W całym kołowrocie dni, które nijak nie chcą się skurczyć w małą pozostałość listopada zostali tylko oni,  wiszący na jednej linie, tracący grunt na wszystkich frontach. Ona ma najwyraźniej wpisany feler, jakiś zepsuty fragment w łańcuchu DNA, bo do czegokolwiek się przyzwyczai - zaraz tego nie ma. Pozostają jedynie niematerialne rzeczy, których nie można rozwiązać, uciąć, odebrać, zamknąć, zabić lub przepuścić. Dlaczego listopad nie biegnie na łeb na szyję jak wrzesień, jak sierpień, jak właśnie wtedy, kiedy mają siebie najwięcej a czas im to bezlitośnie ucina. Ona nie wie, czy kiedykolwiek zdarzy się nie posiadanie nieustannego poczucia niepewności i nie ustalenie najważniejszych rzeczy na świecie, bo one może nie pojawiają się dlatego, że nęka ją ta niestałość, prześladuje i mniej więcej co dwa lata, regularnie wbija swoje ostre zęby w jej gardło, dusząc, nie odpuszczając i złośliwie odsuwając gwiazdę z nieba, która nad nią świeci, ale wciąż jeszcze nie spadła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz