Najpierw byli Meg i Greg. Pisali razem (www.megigreg.blox.pl), by po latach rozpaść się na dwie połówki i pójść w swoje życia. Zostały litery, słowa, zdania. W niej sączą się one nieustannie, więc przeprowadziła się na inną stronę pisania. O emocjach emocjonalnie i w jej kształcie. O zwykłościach niezwykle. Do zamyślenia choćby bezmyślnie.
10 lut 2013
M 141:
Znużona nieco białością, od której bolą oczy, utrudnia się życie w srebrnym samochodzie, zastygła w rozmemłaniu w niebieskiej piżamie w krowy, czerwonym szlafroku, na fioletowej kanapie, okotowana. W głowie wciąż zimowa sceneria, wiszące kurtyny po bokach nieco innej w odcieniu białej wstążki drogi topnieją gdzieś w okolicach Sulejowa, pozostawiając pola przyprószone cukrem pudrem śniegu. Rytm tras, miast, stacji benzynowych, dziur na drogach Lublina, czy koleina zatelepie samochodem czy nie, korki, radio, zmiany biegów, gps, zakręty na parkingu w kieleckiej Koronie czy lubelskiej Plazie, a potem oszałamiające światła centrów handlowych przechodzące w tygodnie, oplecione numerami dróg prowadzą tam i z powrotem. Najpiękniejsze są powroty, kiedy trzeba zaparkować auto pod skosem do bramy bo potem łatwiej wyjechać i nie zamordować niechcący krzaka bukszpanu, przywitać pieskotowy komitet powitalny, utonąć w jego ciepłych, brązowych oczach, zielonej herbacie i utulić na lewym skrzydle w dużym łóżku. Cudownie się zwalnia tak jak dziś, zostawia podróżniczy chaos, właśnie tu, gdzie owinięta w szlafrok popija kawę, gdzie pranie na górze i niezmienna białość za oknem, mając uczucie, że gdzieś daleko, poza ciszą domu, toczy się ruchliwe życie miast, kiedy wyprzedza się na trasie do Kielc, kiedy gdzieś w kimś rośnie nowe życie a w kimś innym zaraz to życie się pojawi i też zmruży oczy od śniegu, tnącego źrenice ostrą białością. Jak zupełnie się obrócił się świat, przesunął się ciężar od siedzenia za biurkiem i turlania walizki po wertepach miasta na Wu, od kolejek do Lilou, od sklepu Społem na Mokotowskiej i pasty jajecznej do bułki, do podróży między miastami, do odwiedzania tysiąca galerii i rozprasowywania wstążek dróg kołami na płasko, do jedzenia pączków w aucie z wyciekającym dżemem prosto na kurtkę, do rozkosznego spania we własnym łóżku i wyglądu jego wyrazistej, napiętej i kuszącej linii brzucha w nowych dżinsach, kiedy właśnie tam, do jego pięknego uskoku najbardziej pasują jej usta.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz