16 kwi 2011

M 48:

Ona: cieszy się, kiedy dwa razy w tygodniu panuje nad rzędem dusz, uśmiecha się do słońca, do siebie w środku, do roześmianych oczu, do. Ostatnia rozrywająca radość, taka, że miejsca na nią za mało, taka, że w jedwabnej długiej sukni i na szpilkach biegała wokół kolumny Zygmunta tuż przed północą była wtedy, kiedy odbierała w hotelu Victoria statuetkę za PR-owy sukces jej. Cieszy ją zapach marcowego powietrza, ptaki dawno niesłyszane, telefon i uśmiech od kogoś kto zaświecił ponownie na horyzoncie jej znajomych. Cieszy ją dobra arabika i wzorek na flat white zrobiony z mleka, ciasto z bakaliami upieczone przez dobrą duszę, smak gorgonzoli z gruszką i suszony pomidor z bazyliowym serkiem na chrupiącym crostini. Uśmiecha ją wygodne miejsce w pociągu i dwie żwawe staruszki w ekscentrycznych kapeluszach, o spracowanych rękach i błyszczących oczach, kochające swoje ogrody i uczące się mody od "takich jak pani".
Bo wiele ma w sobie smutków, nauczyła się nie pamiętać złych rzeczy, zwalczać je, upychać resztki po kątach siebie, zamknąć i zalać betonem, żeby sobie gdzieś tam były jako część jej, ale nie nazwane i nie przypomniane - nie bolące już nic a nic.
Bo nie wie co jest gorsze - zostawić czy być zostawioną, kiedy słyszy się niewyobrażamsobieztobążycianiechcędalejwyprowadzamsię, kiedy czuje się przerażający, paraliżujący ciężar, którego nikt nie nauczył nieść,  a potem trzeba z nim iść w słońce i w życie i uśmiechać się mimo tego, że tym uśmiechem wciąż rozrywa się świeżo nałożone szwy.
...czy lepiej powiedzieć odchodzębonatrafiłamnaścianębezwyrwyniemogęiśćztobądalejbostracęsiebie w słoneczny dzień pachnący jaśminem, odważyć się to powiedzieć i umieć dalej mieć siebie w jednym kawałku.
A potem milion kobiet jak ona musi na siłę zostawić, pożegnać, nie zwracać uwagi, nie myśleć, nie przypominać, nie przywoływać, zrobić z siebie bezcielesność, bez ramion, talii, brzucha, omszałego karku, ust, pamiętać, że mają długie rzęsy, małe uszy i wąskie nadgarstki i z tą świadomością uśmiechnąć się, idąc w stronę słońca aż po horyzontu kres.
megigreg, środa, 23 marca 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz